Z tego artykułu dowiesz się:
Jak dobrać warstwy, kiedy idziesz na narty, rower czy spacer
Od dawna jeżdżę na nartach, ale dopiero od około 3 lat zaczęłam się interesować tkaninami, a co za tym idzie tym, jak się ubierać (i dlaczego tak), zależnie od pogody i aktywności fizycznej.
Przed zdobyciem tej wiedzy ubierałam się, jak umiałam. Czyli jak zaczynam się uczyć jazdy na nartach, ubierałam się na cebulkę: nosiłam bawełniany podkoszulek, na to bluzkę, na to sweter, na to kurtkę. Na stopach miałam bawełniane skarpety.
Ubieranie się warstwami jest dobre. Ale...
Bawełniany podkoszulek i bawełniane skarpety na stok to zły wybór. Bawełna choć przewiewna i świetna do koszul z kołnierzykiem czy koszulek na lato jak już się zmoczy od potu to szybko nie schnie. Dość długo nie rozumiałam czemu mi zimno na stoku, skoro mam tyle warstw. To właśnie był powód. Moja mokra skóra (pod warstwami bluzek i swetrów lub bluz) mnie chłodziła.
To samo robiłam, jak szłam na spacer w wiosnę, jesień czy zimę. Czy na rower w chłodniejsze dni. Ubierałam się na cebulę. I to jest ok. Ale kolejne warstwy dobierałam ot tak.
Potem był etap: Decathlon. Wszystko zaczęłam kupować w Decathlon. Odzież techniczna.
Najważniejsza zmiana - kupiłam sobie podkoszulkę termoaktywną (sugerując się wtedy opisem na stronie sklepu, że "odprowadza wilgoć"). Rzeczywiście, to poprawiło mój komfort. Podkoszulka była z poliestru, tkana rzadko (takie "żyłki", jak rozciągniesz tkaninę to widzisz przez nią. Jak przez pajęczynę). I jako taka nie przyjmowała wody, jak bawełna. Co dawało większą szansę na to, że jak już się spocę to woda sobie przejdzie dalej, a moja skóra będzie sucha.
Ale nadal nie było idealnie. Taka podkoszulka nie jest miła dla skóry. Moim zdaniem czuć ta żyłkowatość. Dla mnie do przeżycia, ale córkę drapie. Mam też wrażenie, że płaci się za design oraz za opis (termoaktywna, zapewni Ci komfort, bla bla) a nie za materiał. Wszak poliester jest tani.
Zupełnie niezależnie zaczęłam czytać o tkaninach. Poznałam ich właściwości.
Mam teraz swoje faworyty. Nie patrzę na marketingowe "świetna bielizna termoaktywna odciągając wilgoć zapewniająca komfort podczas wysiłku". Tylko patrzę na skład, z jakiego było szyte ubranie. Dobra podkoszulka to nie taka z etykietką "termoaktywna", a taka, która jest z właściwego materiału. Właściwego, czyli takiego, który ma właściwości, jakich potrzebuję dla danej warstwy.
Na początku napiszę, jakie są moje materiałowe faworyty. A dopiero potem czemu tak.
W wiosnę, jesień, zimę:
Na ciało jako podkoszulka i jednocześnie pierwsza warstwa zakładam koszulkę z merino albo modalu / lyocellu
Na to, jako druga warstwa bluza lub sweter z kaszmiru lub wełny merino. W ostateczności polar lub inny drapowany poliester. Choć wolę wspomniane, delikatne wełny
Na to jako trzecia warstwa:
w zimę kurtka z puchem (ale może też być zwykła z syntetycznym wypełnieniem, choć często jest znacznie cięższa od tej z puchem),
na jesień i wiosnę płaszcz z kaszmiru (i parasol jak pada deszcz).
Dodatkowo w zimę zakładam na głowę, szyję i dłonie czapke, szalik, rękawiczki z merino, kaszmiru. Ewentualnie polaru (poliestru).
Na stopy polar odpada. Bawełna może być, ale jak się stopy pocą to nie za bardzo. U mnie jak skarpety to merino (też na co dzień).
W lato zakładam bluzki z lnu, modalu / lyocellu / wiskozy, bawełny.
Na chłodniejsze wieczory mam sweter z kaszmiru, wiskozy.
Pewnie milion razy czytałaś o ubieraniu się na cebulkę. Chodzi o to, żeby jak coś łatwo się było rozebrać i ubrać. Ale ważne jest to, co ja omijałam. Żeby każda warstwa wykonała swoją pracę.
Pierwsza warstwa jest "sucha" - ma za zadanie utrzymać naszą skórę suchą. Tu zatem sprawdzają się materiały, które albo wchłaniają wodę (czyli nasz pot) i szybko parują, albo jej nie wchłaniają, jedynie puszczają dalej. Taką rolę spełnia:
merino
wiskoza / modal / lyocell
luźno tkany poliester
(W sklepach technicznych ubrania w tej warstwie są nazywane "termoaktywne")
Druga warstwa jest "ciepła" - ma za zadanie trzymać ciepło. Więc sprawdzą się materiały, które umieją zatrzymać temperaturę ciała. Tą rolę spełnia:
merino
kaszmir
inne wełny jak alpaka lub wełna owcza
poliester tkany gęsto (polar)
(W sklepach technicznych ubrania w tej warstwie są nazywane "termiczne")
Trzecia warstwa jest "ochronna" - ma chronić przed wiatrem i deszczem, śniegiem. Dobrze, jak dodatkowo grzeje. Nie ma takiego materiału, który spełnia te warunki na raz. Dlatego są różnego rodzaju rozwiązania, typu kurtka softshell, ale to znowu nie moja bajka. Te kurtki są nieprzyjemne w noszeniu. Trochę jak strój nurka.
Stąd w zimę zakładam kurtkę puchową. Puch jest ciepły. Złapany poliestrowym materiałem chroni przed wiatrem i śniegiem. W zimę deszcz nie pada.
Na jesień i wiosnę mam:
do pracy - kaszmirowy płaszcz, który trzyma ciepło i chroni przed wiatrem. Nie chroni przed deszczem, używam parasolki
na spacer - kurtkę przeciwdeszczową. Chroni przed wiatrem i deszczem. Jak jest chłodno zakładam dodatkowa druga warstwę trzymająca ciepło. Ale częściej biorę ją do plecaka i nie używam, bo podczas spaceru ciało się grzeje
W lato nie musimy za bardzo odparowywać potu, żeby się nie wyziębić. Wręcz szukamy ochłodzenia. Czyli warstwa pierwsza "sucha" nie jest z reguły potrzebna.
Druga warstwa "ciepła" przydaje się wieczorami. Wtedy używam sweterek z wełny.
Trzecia warstwa "ochronna": jak pada lub bardzo wieje używam kurtki przeciwdeszczowej. Wbrew nazwie - ona świetnie chroni nie tylko przed deszczem, ale i przed wiatrem.
Za to w lato zależy nam, żeby było przewiewnie. Czyli - jeśli wiatr sobie wieje, to fajnie jest go czuć na ciele. Takie właściwości ma:
len - świetny na casualowy look
bawełna - najlepsza na koszule z guzikami i kołnierzykiem, trzyma fason
wiskoza / modal / lyocell - te schną najszybciej. Ważne info, jak idziemy gdzieś i nam zależy na suchych plecach :)
Z powyższych materiałów można zarówno kupić t-shirty, jak i sukienki, spódnice, spodnie.
Nad morzem lub w górach pogoda się zmienia ot tak. Dlatego niezależnie od pogody i miesiąca roku, czyli nawet w lato staram się mieć ze sobą coś ciepłego i ochronnego, w plecaku.
Jak mnie zastanie wieczór czy zacznie wiać czy padać mam dzięki temu dla siebie i mojej córki coś do narzucenia.
Dodatkowo lubimy mieć w zapasie jakąś chustę lub lekki komin. Tak, żeby założyć jako czapka lub szalik. W ten sposób można spokojnie spędzić cały dzień poza domem, nie martwiąc się, że będzie nam zimno lub mokro.
A co robię jak chce ubrać bawełnianą koszulę z kołnierzykiem w zimę?
Wtedy zakładam jako pierwszą, czyli "suchą" warstwę: beżową podkoszulkę z modalu.
Na to drugą "ciepłą" warstwę: beżową (cielistą) koszulkę z merino lub poliestru.
I dopiero na to zapinaną bawełnianą koszulę.
Jest mi ciepło i wyglądam schludnie. ;)
Ja kupuję ubrania zarówno nowe, jak i używane. Kaszmir i merino nie należą do najtańszych, dlatego warto poszukać ubrań używanych w dobrym stanie.
Nie kupuję angory ani jedwabiu. Ze względu na moje poglądy.
Kupując nie sugeruję się marketingowym kwiecistym opisem. A użytymi materiałami.
Każdy materiał (może za wyjątkiem akrylu - tego nie znoszę) jest dobry. Pod warunkiem, że użyjesz go we właściwej warstwie.
Love 🧡🥰
Spis treści
Etykietki
Do zapamiętania:
Są trzy warstwy: sucha, ciepła, ochronna
W lato zamiast warstwy suchej chcemy przewiewną
W zimę pod koszulę z kołnierzykiem ubierz warstwę suchą i ciepłą
Nad morzem lub w górach zawsze warto mieć bluzę / sweter i kurtkę przeciwdeszczową
Nie chodzi tyle o materiał a o to, w której warstwie go użyć i kiedy