Z tego artykułu dowiesz się:
Co zrobić, kiedy czujesz pustkę oraz zagubienie, nie możesz sobie znaleźć miejsca, wszystko wydaje się bez sensu?
Myślę, że czasem każdy z nas czuje pustkę. Coś na kształt bezsensu. Jakiegoś paraliżu w działaniu. Może trochę takiego zagubienia siebie, wśród różnych potrzeb innych. Nie można sobie znaleźć miejsca. Czuje się w sumie to nic. Albo niepokój. Może smutek. Nostalgię.
Wtedy dobrze jest odpowiedzieć sobie na, jak to mówił Laska z "Chłopaki nie płaczą": zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: Co lubię w życiu robić. A potem zacznij to robić .
No właśnie. Bo czy można czuć pustkę i niemoc oraz przygnębienie, jeśli akurat robi to, co lubi robić? Zmierzam do tego, że żeby wyjść z tego stanu bezsensu potrzebujemy dokończyć zdanie:
Ja lubię ____________ Ja chcę ______________________
Wygląda na to, że opisany stan bezsensu przeżywa też - i to codziennie - mój pies :) Smęci po domu, nie wie, co ze sobą zrobić... Dopóki ona i ja nie pójdziemy razem na odprężający spacer.
Spacer jest genialny. Odpręża ciało. Pozwala pooddychać pełną piersią. Pozwala oczom odpocząć od patrzenia blisko. Relaksuje je. Masuje nasze stopy o podłoże. Lekko i zdrowo przyśpiesza puls.
Jeśli na spacer pójdziemy do lasu to zanurzymy się w otaczające nas dźwięki i zapachy. Uziemimy się. Wyciszymy. To jest mnóstwo zalet. I jednocześnie to jest pierwsza połowa tego, po co wychodzimy z domu.
Podczas spaceru nasze myśli sobie swobodnie płyną. I prędzej czy później natrafiają na uliczkę pt. "ja chcę". I to tutaj znajduje się druga połowa tego, po co wyszliśmy. Bo w codziennym chaosie łatwo zapomnieć, czego TY chcesz. Należy zatem do tego co jakiś czas wracać.
Do mojej córki i męża śmieję się zatem, że idę z Łatką na spacer, poszukać sensu 😊
Czasem to, co pojawia się w mojej głowię na spacerze jako "ja chcę" jest małe. To po prostu smaczna kawa na kanapie, może do tego dobry film po powrocie. Idę wtedy sobie swobodnie po lesie lub po mojej wsi i rozmyślam, jak ta kawa będzie smakować. I co z nią sobie zjem. Na co dzień jem raczej zdrowo. No to do kawy dla równowagi lubię mieć ciastko lub czekoladkę :)
A czasem do mojej głowy przychodzi duże Chcę, powiązane trochę z myślą "przydałoby się". Czyli żeby zacząć jakiś projekt.
Np. uporządkować ubrania i stworzyć garderobę kapsułową, żebym w końcu przestała tonąć w ciuchach, w których nie chodzę.
Albo mam bałagan to żeby kupić jakieś fajne pudła i posegregować rzeczy w domu, niepotrzebne oddać lub wyrzucić.
Mam wtedy plan. Wracam ze spaceru z celem, który będzie trwał powiedzmy miesiąc. A jak się ma cel to również ma się poczucie sensu. O tym między innymi pisał autor książki "Człowiek w poszukiwaniu sensu". Żeby właśnie umieć sobie określić i wyznaczyć coś, do czego chce się dążyć.
Cel wygasza tą pustkę. Zachęca do działania.
Ale zanim wrócę do domu to na spacerze nasycam się tym, co mnie otacza. Tak samo moja Łatka. Ona wącha. Ja patrzę. Słucham. Robię sobie wirtualne migawki ze spaceru.
Nieraz widziałam sarny. Moja Łatka kiedyś chciała parę upolować (marny skutek). Piękne ptaki drapieżne (nie rozpoznaję myszołowa od sokoła, nie wiem zatem, który to był, ale to nic). Ciche i majestatyczne sowy. Widziałam dzięcioła zielonego. Jest naprawdę zielony i wydaje dźwięki, jakby trochę się hihrał. Widziałam liska. Nie raz. Patrzył na mnie. Nie bał się. Widziałam zająca. Ten akurat się mnie wystraszył. Bażanty widuję non stop. Nazywam je polnymi kurami :) Jeden przyfasolił kiedyś o nasz dach, na szczęście wstał i poleciał.
Widziałam, jak las robi się powoli zielony na wiosnę. I jak robi się czerwony i żółty na jesień. I biały, ciężki od śniegu w zimę. I oszalały z ilości dźwięków w lato. Widziałam niebieskie jajeczko drozda.
Czasem nawet przedłużam spacer, aż czuję że naprawdę powoli mam dość. Wtedy już doładowana wracam do domu. Pies zadowolony kładzie się spać. Chrapie. Ja odpoczywam. I potem zaczynam zajmować się własnymi sprawami.
Właśnie, co zrobić, jak się nie ma czasu na swoje "ja chcę" lub "przydało by się"? Sądzę, że należy powolutku uczyć siebie samą, że taki czas nam się po prostu należy. Na początek 15 minut. Albo nawet 5 minut. Jak już zobaczymy, jak się wtedy dobrze wyciszamy i wzmacniamy. Jak wracamy do siebie i oddajemy dobrą energię bliskim, i to z nawiązką, to będziemy widzieć powód, by znaleźć miejsce, żeby on był obecny każdego dnia.
Porozpychamy się w końcu łokciami w naszym życiu, żeby tą przestrzeń uzyskać. Bez przesady. Ale tyle, żeby było dobrze.
Kiedy zatem czujesz, że bez sensu - ubierz się wygodnie i idź do lasu 🌳🌲
Do zapamiętania:
Gdy czujesz pustkę i zagubienie to najpewniej w codziennym chaosie zapomniałaś, czego TY chcesz
Idź do lasu i pozwól swoim myślom swobodnie płynąć
Po spacerze pozwól sobie na dobrą kawę lub herbatę z ciasteczkiem :) 🧡
Wejdź w działanie. Nie czują pustki ci, którzy robią to, co lubią i co daje im spełnienie